Maj 1995 - I oto moja pierwsza podróż

 

Londyn

 

Moja przygoda rozpoczęła się w Londynie.  Szef chcąc rozwinąć moje spojrzenie na działalność firmy, wysłał mnie na ponad trzy tygodnie do Londynu, filii najlepiej prosperującej, abym poznała jak działa firma “normalna” w porównaniu z gigantem jakim są Stany Zjednoczone.  Przy okazji miałam też odwiedzić Amsterdam dla porównania filii różnej wielkości, używających różnych narzędzi i metod.

 

Niemal od pierwszego dnia pobytu w Londynie wpadłam w niezwykły podziw dla Anglików, ich organizacji i osiągnięć. Mieszkałam we wspaniałym hotelu Churchill Inter-Continental Hotel usytuowanym obok Hyde Parku.

 

Już pierwszego dnia pobytu wybrałam się do sławnego Hyde Parku. Była piękna pogoda, a więc dużo spacerowiczów. Na rogu parku, od strony mego hotelu - pierwsze zaskoczenie. Co kilkanaście metrów na kamieniu stali “przemawiacze” i wokół każdego grupka słuchaczy.  Jeden z mówców krytykował Thatcher i Rodzinę Królewską, inny mówił jak ważne jest dbanie o środowisko a inny odpytywał stojącą młodzież z wiadomości na temat ostatnich wydarzeń sportowych. Przeszłam piechotą do Buckingham Palace i z powrotem.  Obejrzenie zmiany warty Gwardii Królewskiej przed pałacem odłożyłam na później. Oglądałam to kilka razy w czasie następnych spacerów i wizyt w Londynie. 

 

Biura mojej firmy mieściły się na Berkeley Square, a więc jeśli pogoda była ładna (a była przez cały mój pobyt niezwykle udana) do pracy szłam spacerkiem prześlicznymi i  czyściutkimi uliczkami pełnymi kwiatów zwisających z balkonów i okien (był to maj).  W czasie tych spacerów mijałam ambasadę amerykańską i wiele urokliwych starych budynków i sklepów, z których szczególnie urzekały mnie stare apteki.

 

W czasie weekendów współpracownicy organizowali mi zwiedzanie okolic Londynu, natomiast sama lub ze znajomymi Polakami zwiedzałam miasto. Londyn wydawał mi się miejscem gdzie mogłabym zamieszkać i czuć się jak w domu (cenię bardzo dobrą organizację i czystość).  Niestety moje oceny Anglików zmieniły się bardzo w czasie późniejszych wizyt wraz z przyglądaniem się bliżej ich działaniom, ich ocenom i lekceważeniu innych nacji. A szkoda. Anglicy niewątpliwie są narodem nieprzeciętnym i mają ogromne osiągnięcia.  Nie muszą więc mieć kompleksów i powinno być ich stać na szacunek do osiągnięć innych narodowości.  Niestety, mimo najlepszych chęci, trudno jest to w większości z nich odnależć. Są bardzo pewni siebie. Uważają, że wszystko robią najlepiej, że inni powinni bezkrytycznie ich kopiować. Sami natomiast nie przyjmują pomysłów z innych krajów, a jeśli jakiś pomysł jest tak dobry, że nie mogą pozwolić sobie na jego zlekceważenie - najczęściej nie przyznają tego, zmieniając go minimalnie i udając, że to jest ich własna idea. Oczywiście jest to z mojej strony generalizowanie na podstawie doświadczeń moich i współpracowników z tej samej firmy. Anglicy największe lekceważenie okazują chyba Amerykanom. Niestety podobnie się dzieje w całej zachodniej i północnej Europie. Dla mnie zawsze jest bardzo przykro wysłuchiwać nieprawdziwych oskarżeń kierowanych przeciwko Ameryce i Amerykanom. Zdarzało mi się, że w czasie biznesowego obiadu wstawałam grożąc odejściem od stołu, bo nie mogłam słuchać bzdur jakie opowiadano o Ameryce. Ponieważ byłam szefem liczono się ze mną i oskarżenia milkły. To niesamowite jakie emocje wywołują Stany Zjednoczone i Amerykanie na całym świecie. Według mojej teorii jest to zwykła zazdrość o pieniądze i siłę.

Europa Zachodnia, według mnie, jest w znacznym stopniu zdegenerowana i co najgorsze - nie zdaje sobie z tego sprawy. W Europie uważa się Amerykanów za “zakłamanych hipokrytów”, bo na przykład (słyszałam to wiele razy) nie pokazują z detalami w filmach nagich ciał i scen stricte “łóżkowych”. Ja natomiast uważam większość filmów europejskich za wulgarne i na siłę popisujące się “otwartością” i “realizmem”.  Myślę, że wielu odbiorców potrzebuje więcej delikatności i intymności. Jeśli film chce uczyć seksu to niech to będzie w specjalnym programie dla tych, którzy takiej porady potrzebują.  Ludziom normalnym powinno się pozwolić na uczestniczenie w akcji filmu i w przeżyciach wewnętrznych bohaterów, na wrażenia estetyczne i umożliwienie użycia własnej wyobraźni. 

 

W czasie pierwszego weekendu zwiedziłam zamek Anny Boleyn (jednej z żon Henryka VIII) Hampton Court i okolice. Hampton Court leży w jednym z wielu zakoli rzeki Tamizy. Pałac został zbudowany w początkach VI wieku w stylu Tudorów (połączenie gotyku z renesansem). Od czasów królowej Wiktorii pałac jest museum. Obecnie eksponuje się tam część królewskiej kolekcji arcydzieł światowego malarstwa.

 

Weekend ten spędziłam z rodziną jednego z szefów mojej firmy. Paul, Jannet i ich dzieci byly przemiłe, a szescioletnia Jessica zaskoczyła mnie w czasie zwiedzania Hampton Court swoimi wiadomościami na temat historii i sztuki. “Danuta, ja to najlepiej lubię okres niebieski w malarstwie Picassa” stwierdziła poważnie w pałacowej galerii malarstwa.  Na wiele lat zostałyśmy “przyjaciółkami”, bo ja też lubię tylko ten okres u Picassa. Po wspólnie i bardzo przyjemnie spędzonym dniu trudno było się nam rozstać.  Dzieci mimo ogromnego zmęczenia chciały jechać ze mną do hotelu. To było urocze.

 

Drugi weekend spędziłam w towarzystwie bardzo sympatycznej pary pochodzenia polskiego.  Leszek urodził sie w Anglii.  W czasie poprzednich spotkań na różnych konferencjach nie ujawniał się ze swoim pochodzeniem. Ujął mnie jednak bardzo kiedy zobaczyłam, że tłem na jego komputerze w biurze londyńskim jest flaga polska. Żona Teresa urodziła się w Polsce. Mama Leszka zawiozła go jako młodego człowieka do Polski z nadzieją, że wybierze sobie Polkę na żonę. I tak się stało.  Mają trzy urodziwe córki (niestety nie mówią po polsku, dlaczego?). I znów podziwiałam urocze miejsca w okolicy Londynu: Windsor Castle, Eton College, Frogmore House, Reading i Famborough.  Zwiedzaliśmy zamki i ogrody. Grałam w piłkę na boisku Eton, chyba najsławniejszej elitarnej internatowej szkoły średniej dla chłopców, założonej w 1440 roku przez Henryka VI. Wszystkie drogi utrzymane w bardzo dobrym stanie a dookoła zieleń i czystość. Ogromna ilość pracujących w Londynie mieszka poza miastem i dojeżdża codziennie do pracy.  Teraz kiedy nasza firma przeniosła się z Centrum Londynu do nowego centrum biznesowego Canary Wharf - Les na dojazd do pracy w jedną stronę traci dwie godziny. Teresa i Les mieszkają w małym domku otoczonym prześlicznym ogródkiem, dumą Teresy.

 

Na zwiedzanie samego miasta w czasie mojego pierwszego pobytu poświęciłam kilka dni i nocy. Póżniej jeszcze wiele razy miałam okazję sama lub w grupie odwiedzać sławne miejsca. Najbardziej pamięta się jednak ten pierwszy raz.  Wtedy to wykupiłam sobie bilet na autobus “Hop-in! Hop-out!” na dwie doby.  To wspaniały sposób zwiedzania.  Zawsze później starałam się w ten sposób poznawać miasta i okolice.  Przez dwie doby mogłam korzystać z czerwonych, piętrowych autobusów jeżdżacych co piętnaście minut po całym Londynie.  Pierwszy raz przejechałam całą trasę (około trzech godzin) a podczas następnych – “wyskakiwałam” w miejscach gdzie chciałam coś zwiedzić i po zwiedzeniu “wskakiwałam” do następnego.  W czasie zwiedzania nocą pozostawałam na piętrze autobusu. W ten sposób zwiedziłam London Tower (o każdej porze dnia i roku stoi się tu w długiej kolejce), Pałac Westminsterski (miejsce obrad obu izb brytyjskiego parlamentu), Downing Street (siedzibę premiera), Buckingham Palace (rezydencję królewską), Trafalgar Square z kolumną Nelsona i wspaniałą National Gallery, Katedrę Św. Pawła zbudowaną w VII wieku i przejechałam najważniejszymi mostami Londynu.

 

Największe wrażenie zrobiły na mnie London Tower i Pałac Westminsterski.

London Tower  (Londyńska Wieża), której budowę zapoczątkował Wilhelm I Zdobywca w XI wieku zasłynęła głównie jako więzienie królewskie. Dziś dawna rezydencja i więzienie stanu jest atrakcją turystyczną, głównie dzięki przechowanym tu klejnotom koronnym i wielkiej zbrojowni. W XIII-wiecznej części zamku odtworzono wnętrza z epoki Plantagenetów.

 

Pałac Westminsterski przechodził różne koleje losu, próbowano go wysadzić, następnie spłonął, a w czasie ostatniej wojny został silnie uszkodzony. Oglądać można już tylko niewielkie fragmenty starego pałacu. Obecnie, po bardzo skrupulatnej restauracji, jest niecodzienną atrakcją turystyczną. Najbardziej znanym w świecie fragmentem Pałacu Westminsterskiego jest wieża zegarowa ze słynnym dzwonem Big Ben.

 

Ostatnią sobotę i niedzielę spędziłam zwiedzając Londyn z Polakami, sobotę z p. Andrzejem P. i jego żoną, a niedzielę z p. Renatą C. Któregoś popołudnia wybrałam się też do POSKu – Polskiego Ośrodka Kultury, gdzie między innymi mieści się Londyński Instytut Józefa Piłsudskiego. Była to dla mnie, jako wiceprezesa Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, bardzo ważna i wzruszająca wizyta.

 

Pani Renata ze względu na jej rozkochanie w Londynie była wspaniałym przewodnikiem. Zwiedzałyśmy głównie piechotą. Obejrzałyśmy całe centrum Londynu, National Galery przy Trafalgar Square i wiele miejsc ciekawych szczególnie dla Polaków.

 

W Londynie rozpoczęłam też zwiedzanie restauracji. Niewiele dobrego mogę niestety powiedzieć na temat potraw podawanych w Londynie. Jest to jednak wciąż prawdą, że Anglicy nie należą do dobrych kucharzy. Jak to kilka lat póżniej określił mój mąż Andrzej “Anglicy nawet bekonu nie potrafią usmażyć”. W czasie tego weekendu  pierwszy raz jadłam udka żabie, które smakowały jak guma. A kiedy później jadłam je w Rio de Janeiro, były delikatne i smakowite. 

 

W międzyczasie zjechali się do Londynu mój szef Bob, jego szef (i mój późniejszy) Peter i przedstawiciele kilku głównych edycji na konferencję. Była to moja pierwsza międzynarodowa konferencja na takim poziomie.

 

27 kwietnia były moje urodziny, o których staram się już od wielu lat nie pamiętać.  Kiedy wieczorem wyszłam z windy hotelowej usłyszałam “Happy Birthday” – Gideon, jeden ze współpracowników z Kanady, niezwykle utalentowany muzycznie, grał na fortepianie a reszta śpiewała.  Kolacja była uroczysta ze wspaniałym tortem.  Niestety -  policzono dokładnie moje lata. Mimo tego czułam się dobrze i było bardzo miło.

 

Po dwóch tygodniach mego pobytu w Londynie pojechałam na cztery dni do Amsterdamu.  Po czterech dniach w Amsterdamie wróciłam.  W hotelu przywitano mnie szampanem i owocami. Byłam ich klientką trzy tygodnie a więc bardzo dla nich cenną.

 

W czasie drugiej części mojego pobytu w Londynie dużo pracowałam. Obserwowałam moich współpracowników i starałam się jak najwięcej skorzystać z ich doświadczeń. Do końca tego pierwszego pobytu byłam pod dużym wrażeniem ich umiejętności i organizacji. Zaczynałam jednak już wtedy mieć pewne znaki zapytania w stosunku do moich pierwszych ocen.

 

Przyznam, że w czasie moich wszystkich wizyt w Anglii czułam się bardzo dobrze. Z przyjemnością zwiedzałam nawet te same miejsca po kilka razy.  Moje opinie o Anglikach zmieniały się w trakcie współpracy bliższej i dłuższej, słuchaniu ich ocen na temat wyników innych krajów i obserwacji ich zachowań w czasie różnych prezentacji, kiedy to wiele razy musiałam słuchać tych samych pomysłów prezentowanych jako najnowsze odkrycia. Spotkałam się nawet z dopasowywaniem wyników dla   potwierdzenia własnych tez. A muszę powiedzieć, że mimo kontaktów z ponad trzydziestoma filiami nigdzie indziej mi się to nie zdażyło (Nie, jednak raz jeszcze zdarzyło się to we Francji ale wtedy szefową marketingu, przez krótki okres, była właśnie Angielka z naszego biura w Londynie).

 

Mimo moich nie najlepszych doświadczeń wciąż uważam Anglię i jej mieszkańców za niezwykłą nację. Osiągnięcia Brytyjczyków są ogromne.

 

 

 


 


LONDYN (London) to stolica Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Południowej. Położony nad Tamizą obejmuje City of London (2,7 km2, około 4 tysiące mieszkańców) i 32 dzielnice (borough). W całości Wielki Londyn zajmuje 1580 km2, na których mieszka 7 milionów mieszkańców. Londyn jest siedzibą brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Jest to światowe centrum finansowo-handlowe, wielki port dostępny dla statków morskich z trzema międzynarodowymi portami lotniczymi (największy to Heathrow). Londyn posiada świetnie zorganizowane, najstarsze w Europie (od 1863 roku) metro. Londyn to międzynarodowy ośrodek kultury (opera, teatry, muzea) i turystyki z licznymi szkołami wyższymi (w tym dziewięć uniwersytetów, najstarszy z 1836) i instytutami naukowo-badawczymi. Rzymskie Londinium, od I wieku n.e. miasto, ośrodek handlowy i stolica rzymskiej Brytanii. Od XI wieku stolica Anglii, od 1707 Wielkiej Brytanii, a później również imperium brytyjskiego. W XIX wieku Londyn był jedną z głównych stolic świata. Podczas II wojny światowej Londyn był siedzibą wielu rządów emigracyjnych (między innymi od 1940 rządu polskiego). Atrakcje turystyczne to pozostałości rzymskie, średniowieczna twierdza Tower, romańskie kościoły, gotyckie Opactwo Westminsterskie z późnogotycką kaplicą Henryka VII, Banqueting Hall w pałacu Whitehall — I. Jonesa, St Paul’s Cathedral — Ch. Wrena, rezydencje w dzielnicy Adelphi — R. Adama (w większości nie istniejące) i podmiejskie, m.in. Kenwood House i Osterley Park House, liczne klasycystyczne budowle, m.in. Buckingham Palace, gmach British Museum. neogotyckie budynki parlamentu i Tower Bridge, Royal Festival Hall z lat 50 XX w., postmodernistyczny gmach Towarzystwa Ubezpieczeń Lloyda z lat 80. i 90., centrum handlowe z dominujacym biurowcem Canada Tower, kompleks handlowy-biurowy Charing Cross — połączenie architektury wiktoriańskiej z high-technology końca XX w.

 

Parlament już od średniowiecza pełni rolę głównego ośrodka władzy w monarchii angielskiej (od 1707 brytyjskiej).  Położony jest na zachód od właściwego City of London, Westminster. Pozostało tak do dzisiaj, choć już kilkaset lat temu stołeczny Londyn pochłonął to miasto, czyniąc z niego jedną ze swoich centralnych dzielnic. To tu znajduje się Buckingham Palace - oficjalna rezydencja Elżbiety II, narodowa świątynia Anglii — Opactwo Westminsterskie, siedziby premiera (Downing Street 10) i licznych ministerstw, w tym skarbu i spraw zagranicznych. Tu także, nad brzegiem Tamizy, stoi od wieków Pałac Westminsterski, miejsce obrad obu izb brytyjskiego parlamentu. Jeszcze w epoce przednormańskiej król Edward Wyznawca zbudował w tym miejscu zamek, w którym mieszkali jego kolejni następcy aż do czasów Henryka VIII Tudora. Ten monarcha wolał pobliski Whitehall i podmiejski Hampton Court. Opuszczony, gotycki ówcześnie, gmach stał się miejscem obrad Izby Gmin (od połowy XVI w., pierwotnie w zamkowej kaplicy Św. Stefana). Ważną datą w tradycji brytyjskiego parlamentaryzmu jest rok 1605. Wówczas to Guy Fawks podjął nieudaną próbę wysadzenia parlamentu w powietrze (tzw. Spisek Prochowy) — rocznica tego wydarzenia jest celebrowana do dzisiaj. W 1834 stary zamek spłonął. Uwiecznił to na swoim wspaniałym obrazie mistrz angielskiego romantyzmu William Turner. Rozpisany konkurs na nowy Palace of Westminster wygrał Charles Barry. Ogromny zespół — jeden ze znakomitszych pomników europejskiego neogotyku ukończono w 1850. Pozostały w nim tylko nieliczne fragmenty starej budowli. W dwóch salach obradują Izba Gmin (dominuje kolor zielony) i Izba Lordów (kolor czerwony). Autorem wystroju był współpracownik Barry'ego Augustus Pugin. Silnie uszkodzony podczas niemieckich bombardowań Londynu gmach odrestaurowano z pietyzmem po wojnie. Najbardziej znanym w świecie fragmentem Pałacu Westminsterskiego jest wieża zegarowa ze słynnym dzwonem Big Benem, który od ponad 140 lat z niezmienną brytyjską solidnością odmierzaja godziny.

 

Londyn, Tower zamyka City of London od wschodu tysiącletnia twierdza królów angielskich— Tower of London (Londyńska Wieża). Budowę jej zapoczątkował Wilhelm I Zdobywca, władca Normandii, który pokonawszy anglosaskiego króla w bitwie pod Hastings w 1066, zawładnął wyspą. Zamek zawdzięcza swoją nazwę Białej Wieży z XI w., do dziś stanowiącej centrum zespołu. Wewnętrzne mury powstały w XIII stuleciu za czasów Henryka III Plantageneta, a zewnętrzne wkrótce potem z woli następnego władcy — Edwarda I. White Tower swoje charakterystyczne narożne hełmy uzyskała za Henryka VIII Tudora w pierwszej połowie XVI w., w czasach kiedy pełniła już głównie złowrogą rolę królewskiego więzienia. W kaplicy Św. Jana miano złożyć do grobu zamordowanego króla Henryka VI z dynastii Lancastrów (1472). W drugiej z zamkowych kaplic pochowano straconych tu możnych tego świata, m.in. dziewięciodniową monarchinię angielską Jane Grey (1554), a wcześniej dwie z sześciu żon Henryka VIII — Annę Boleyn (1536) i Katarzynę Howard (1542) oraz Tomasza More'a (1535), wyniesionego potem przez Kościół katolicki na ołtarze. Jak głosi tradycja w Bloody Tower zamordowano w 1483 małoletniego Edwarda V Yorka wraz z bratem księciem Ryszardem, którą to zbrodnię propaganda zwycięskich Tudorów przypisała (a William Szekspir swoim arcydziełem utrwalił) stryjowi chłopców, królowi Ryszardowi III. Dziś dawna rezydencja i więzienie stanu jest wielką atrakcją turystyczną, głównie dzięki przechowanym tu klejnotom koronnym i wielkiej zbrojowni. W XIII-wiecznej części zamku odtworzono wnętrza z epoki Plantagenetów.

 

Londyn, Buckingham Palace to nazwa oficjalnej rezydencji władców brytyjskich stała się we współczesnym odbiorze społecznym niemalże synonimem, nie tylko dworu, ale całej monarchii. Siedziba Elżbiety II usytuowana jest pomiędzy trzema rozległymi parkami londyńskimi — Green Park, St. James's Park i Buckingham Palace Gardens, w najbardziej czcigodnej, obok City, części miasta, w Westminsterze. Wbrew przekonaniu o wielowiekowej ciągłości pałac pełni swoją obecną funkcje dopiero od półtora wieku. Powstał w początkach XVIII stulecia. Wówczas to jeden z przedstawicieli, słynnego z powieści Aleksandra Dumasa ojca, angielskiego rodu arystokratycznego wystawił tu barokową rezydencję. Poprzednio stał tu ponoć dom nie całkiem prywatny. Dwa pokolenia później zespół odkupił król Jerzy III z dynastii hanowerskiej (1762). W latach 1825-36 na zlecenie króla Jerzego IV, a następnie Wilhelma IV, gruntowną przebudowę rezydencji przeprowadził najlepszy ówcześnie architekt na Wyspach, John Nash. Oficjalnie dwór brytyjski przeniósł się tu z pobliskiego St. James's Palace po wstąpieniu na tron królowej Wiktorii (1837). Za rządów jej wnuka, Jerzego V, dokonano kolejnej rozbudowy, która ukształtowała ostatecznie bryłę pałacu (1913). Architektura Buckingham Palace utrzymana jest w spokojnym ale monumentalnym stylu. Gmach doznał uszkodzeń podczas nalotów niemieckich w okresie II wojny światowej. Z ponad 600 sal i pokoi zwiedzającym udostępnia się tylko kilkanaście i to w czasie letniego pobytu królowej w Szkocji, a w jednym ze skrzydeł eksponuje się eksponaty ze znakomitej kolekcji malarstwa światowego (Queen's Picture Gallery). Największą atrakcją turystyczną Londynu są paradne zmiany warty Gwardii Królewskiej, celebrowane przed pałacem.

 

Londyn, Hampton Court jest położony o kilka mil w górę Tamizy od Westminsteru, w zakolu rzeki (dziś dzielnica Richmond).  W początkach XVI wieku kardynał Thomas Wolsey, arcybiskup Yorku i kanclerz króla Henryka VIII, wzniósł najokazalszą rezydencję wiejską z czasów dynastii Tudorów (1514). Pałac jest przykładem stylu noszącego imię rodu panującego, łączącego w sobie późny gotyk z renesansem — proporcje pomiędzy tymi składnikami zmieniały się w miarę rozpowszechniania się włoskich nowinek. Niedługo jednak kardynał cieszył się Hampton Court, w końcu lat 20. zmuszony był ofiarować je monarsze, co i tak nie uchroniło go przed politycznym upadkiem. Nie udało się mu bowiem uzyskać rozwodu króla z pierwszą z żon, Katarzyną Aragońską. Nowy właściciel kontynuował budowę, wzniósł między innymi nakrytą wspaniałym dachem Wielką Salę (Hall). W otoczeniu świetnego dworu, król pędził tu życie u boku kolejnych pięciu żon, od Anny Boleyn po Katarzynę Parr, wydając głośne przyjęcia i maskarady, wykorzystując do tego również ogrody w stylu włoskim (słynny labirynt). Zachował się w nich do dziś oryginalny kort do gry we wczesną odmianę tenisa. Chętnie mieszkała tu królowa Elżbieta I, Stuartowie i Hanowerowie aż do Jerzego III (1760–1820). Karol II Stuart, po powrocie z wygnania we Francji, polecił przekształcić ogród w stylu francuskim na wzór rezydencji Króla-Słońce. Największe zmiany zaszły za rządów Marii II i Wilhelma III Orańskiego.  Królewski architect, sir Christopher Wren, wzniósł dwa kolejne skrzydła (wschodnie i południowe) oraz Banqueting House nad Tamizą. Za panowania ostatniej ze Stuartów, królowej Anny (1702–14), Wren ukończył prywatną kaplicę monarchini. Wnętrza Hampton Court dają pełny przegląd gustów architektonicznych i dekoratorskich, od stylu Tudorów do gregoriańskiego. Od czasów Wiktorii pałac jest muzeum.  Dziś eksponuje się tu część królewskiej kolekcji arcydzieł światowego malarstwa.

 

Londyn, katedra pod wezwaniem Św. Pawła to pierwsza katedra londyńska. Powstała w początkach VII w. w okresie saksońskim za sprawą biskupa Mellitusa, z fundacji króla Kentu Ethelberta (604). Wielokrotnie palona i odbudowywana dotrwała do 1087, kiedy to nowi normańscy panowie postanowili wznieść monumentalną świątynię, godną stolicy nowo zdobytego królestwa. Budowana stopniowo przez kilka wieków, otrzymała formę typową dla gotyckiej katedry angielskiej, o bardzo wydłużonym prezbiterium (dorównującym nawie głównej) i wielkiej wieży osadzonej na osi transeptu. Była ponoć największym kościołem Anglii i trzecim co do wielkości w Europie. Wielki pożar Londynu w 1666 zniszczył również katedrę Św. Pawła. Trzy lata później Christopher Wren, architekt, któremu król Karol II powierzył dzieło odbudowy stolicy, rozpoczął prace nad projektem nowej, barokowej świątyni. Roboty, trwające 35 lat, ruszyły po zburzeniu starych murów (1675). Pozostający pod urokiem klasycyzującego stylu Ludwika XIV artysta osobiście nadzorował budowę katedry, wyraźnie odwołującej się do rzymskiej Bazyliki Św. Piotra. Świątynia (trójnawowa bazylika) otrzymała plan krzyża łacińskiego, z wielką kopułą na osi transeptu. Fasada zachodnia jest dwukondygnacyjnym kolumnowym portykiem, ujętym w dwie wieże z ażurowymi hełmami. Prace przy dekoracji wnętrza trwały jeszcze kilkadziesiąt lat. Przed katedrą stanął pomnik królowej Anny, ostatniej ze Stuartów (zmarła w 1714). Katedra Św. Pawła pozostaje miejscem podniosłych uroczystości z życia rodziny królewskiej i narodu (m.in. ślub księcia Karola i lady Diany w 1981). W kryptach katedry chowani są najwięksi synowie i córki Brytanii, m.in. admirał Horace Nelson, książę Wellington, William Blake, Alexander Fleming, Henry Moore, Florence Nighttingale i sam budowniczy kościoła.


Amsterdam

 

Po dwóch tygodniach mego pobytu w Londynie pojechałam na cztery dni do Amsterdamu. Byłam tam w dzień urodzin Królowej Beatriche (4 maja).  Co za dzień!!!  W tym dniu w Amsterdamie można robić co się chce i to absolutnie dosłownie.  Cała “młodsza” Holandia zjeżdża do stolicy. Ulice pełne młodzieży, niestety juz wczesnym popołudniem, odurzonej alkoholem i narkotykami. Ten dzień spędziłam z uroczą parą Penny (Amerykanka) i Jean-Pierre (Szwajcar). Wałęsaliśmy się po ulicach zwiedzając zakątki Amsterdamu i obserwując ludzi. A naprawdę było na co popatrzeć. Na przykład utkwił mi w pamięci obrazek młodego małżeństwa, które siedziało przed swoim domem przy wózku dziecinnym z ogłoszeniem, że za ćwierć guldena można obejrzeć ich dziecko. Żałuję, że nie skorzystałam z tej okazji (sknera). Niemal na każdym rogu bary pełne ludzi pijących piwo. Muszę przyznać, że my też odwiedzilismy kilka barów.  Wieczorem w uroczej restauracji zjedliśmy dobry obiad i biegiem (trochę obawialiśmy się pijanej młodzieży) do hotelu.  W niedzielę rano miasto przedstawiało żałosny widok. Papiery i puszki były wszędzie, na ulicach, w parkach, i w kanałach. Jednak już około południa było czysto, bez śladów rozróbek dnia poprzedniego.

 

Amsterdam bardzo mi się podoba. Zwiedzałam go na łodziach i piechotą. Jeden dzień spędziłam w Rijksmuseum.  Muzeum to zwiedza się nie tylko wewnątrz. Elewacje zewnętrzne, otoczenie i ogrody z wieloma rzeźbami są niemal równie ciekawe jak ekspozycje wewnątrz budynku. Oczywiście oglądałam przede wszystkim Rembrandta. Piękna ekspozycja obrazu Nocne Czuwanie.  Co za gra światła! W muzeum miałam okazję być przez kilka godzin tłumaczem dla wycieczki z Częstochowy. To wspaniale, że Polacy tak lubią podróże i zwiedzanie.  Póżniej jeszcze wiele razy spotkałam rodaków w różnych miejscach świata.  Zadziwiające jednak jest, że zdarza się im jeżdzić bez przewodnika nawet wtedy kiedy nie znają języka. 

 

Holendrzy są niezwykle przyjaźni. Lubię ten kraj.  Martwię się tylko czy nie są zbyt postępowi i czy niektóre ich prawa nie doprowadzą w przyszłości do usankcjonowania zbrodni, za jaką uważam eutanazję.  Wszyscy, których poznałam byli pełni życzliwości do wszystkich. Nikt nie wywyższał się. Chętnie dzielili się swoimi pomysłami i jeśli usłyszeli nową ideę, natychmiast sprawdzali ją i jeśli rzeczywiście była dobra przyjmowali ją nie ukrywając skąd pochodzi. Holenderski zespół moich współpracowników uważam za najlepszy. Już zresztą mój szef, przed wysłaniem mnie do Holandii, uprzedził, że prawdopodobnie będę chciała to miejsce uznać za laboratorium dla moich pomysłów. I tak się stało. Nigdy też nie zawiodłam się na żadnym z członków zespołu.  Na ogół właśnie z Amsterdamu dobierałam sobie pomocników i instruktorów do szkolenia nowych analytyków na całym świecie.

 

Amsterdam pobudowany jest na wodzie.  Zasypano wybrzeże i zbudowano miasto. Można zwiedzić miasto niemal nie ruszając się z łodzi. Całe centrum miasta poprzecinane jest kanałami wieczorem pięknie oświetlonymi. Płynie się pod malowniczymi mostami zapełnionymi spacerowiczami i rowerzystami. Łodzie i rowery to główne środki lokomocji w Amsterdamie.  Ciekawie wyglądają uliczki Amsterdamu. Domy były budowane z wąskim frontem do ulicy ponieważ podatki płaciło się w zależności od szerokości domu od strony ulicy. Większość starych (pięknie utrzymanych) domów ma szerokość tylko drzwi i jednego okna.  Na szczycie zwykle jest hak z kołowrotkiem, który służy do wciągania mebli na wyższe piętra.  Dodatkowa dopłata musiała być również uiszczana za posiadanie schodów. Dlatego czasami, w ramach oszczędności, używano przenoszonego stołeczka aby wejść do własnego domu. Kiedy póżniej często odwiedzałam miasto zawsze wzruszałam się widokiem tych malowniczych uliczek.

 

W czasie mojej pierwszej wizyty miałam ciekawe doświadczenie. Idąc do miasta, niedaleko hotelu oglądałam wystawę ze sliczną bielizną wyeksponowaną na manekinach. Wracając z grupą współpracowników obserwowaliśmy dwóch starszych panów, którzy stali przed witryną sklepu jacyś niezdecydowani czy wejść czy nie. Moi koledzy zaczęli się uśmiechać a ku memu całkowitemu zaskoczeniu jeden z manekinów poruszył się. Niestety koledzy to zauważyli i mieli niezły ubaw z naiwnej Danuty. W czasie jednej z póżniejszych wizyt zatrzymałam się w Grand Hotelu w centrum “red district’.  Oczywiście, wieczorem po konferencji, udaliśmy się na zwiedzanie. To było bardzo ciekawe. W tym okręgu niemal w każdej witrynie “sklepu” eksponują się “dziewczynki”, jedna lub kilka.  Muszę przyznać, że prawie wszystkie były młode i urodziwe. Pracują one w zasadzie cały dzień, bo często w czasie “lunchu” panowie biznesmeni urywają się na przygodę.

 

Po kilku latach i wielu wizytach w Amsterdamie miałam też okazję zwiedzenia niemal całego kraju. Zdarzyło się to niestety z bardzo smutnego powodu. Młoda, niezwykle zdolna i przemiła dziewczyna z naszej grupy zmarła nagle na skutek skrzepu krwi, który dotarł z nogi do serca (po uderzeniu w kant stołu w czasie przekomarzania się z siostrą). Byłam właśnie w trakcie przygotowywania jej na moją asystentkę. Była urodzoną nauczycielką. Pochodziła z malutkiej wioski i jako pierwsza w rodzinie ukończyła wyższe studia i uzyskała magisterium. Pojechałam na jej pogrzeb. Poznałam wspaniałych ludzi, jej rodzinę, przyjaciół i przeuroczego narzeczonego. Przy okazji zobaczyłam Holandię, czystą, zorganizowaną i wzruszającą.


………………………………………………………………………………………………

AMSTERDAM jest konstytucyjną stolicą Holandii (siedzibą rządu i dworu królewskiego jest Haga). Amsterdam jest położony nad zbiornikiem Markermeer, ośrodku administracyjnym prowincji w Holandii Północnej. Populacja samego Amsterdamu wynosi 720 tysięcy mieszkańców, a z okolicami około 1.1 miliona. Amsterdam posiada przemysł środków transportu: statków, taboru kolejowego i samolotów (Fokker); kompleks rafinerii, przetwórnie kakao i kawy. Miasto znane jest ze sławnych szlifierni diamentów. Port połączony jest kanałami z Morzem Północnym i Renem. Posiada międzynarodowy port lotniczy, Schiphol. W Amsterdamie znajduje się Królewska Akademia Nauki,  dwa uniwersytety (starszy założony w 1632), Królewski Instytut Tropikalny, słynne muzea: Rijksmuseum, Vincentego van Gogha, Dom Rembrandta.  Amsterdam przecina 160 koncentrycznych kanałów, na którymi zawieszonych jest około 1000 mostów. Prawa miejskie Amsterdam uzyskał około 1300 roku. Najpierw należał do Hanzy, następnie stał się stolicą Republiki Batawskiej, a wreszcie Królestwa Holandii. Posiada liczne kościoły (XIV, XVIIw.), dawny ratusz (XVII w.), obecny Pałac Królewski, budowle użyteczności publicznej (XVII–XIX w.), m.in. dom gildii handlu winem, Arsenał Morski, giełdę.